Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Klaus Schulze - Cyborg (1973)


Na świeżo po opisie Irrlichta opisanie drugiego albumu Klausa Schulze nie powinno mi sprawiać problemu. Nie sprawia, chyba że chcę być oryginalny. Sęk w tym, że to podobne albumy. Gama dźwięków na Cyborgu się zwiększa, ale emocje, które wywołuje w słuchaczu są podobne. Dzieło jest dwupłytowe, a więc prawie 100 minut podróży po mrocznych równinach powinno zadowolić fanów Irrlichta, a przeciwników jedynie zirytować. "Tego się nie da słuchać", "tam nic się nie dzieje" - mogą argumentować, ale My, gwiezdni wędrowcy wiemy, że nic nie jest tak wspaniałe jak Schulze późną nocą. Kolejny wspaniały album, ale nie jest równie oryginalny co pierwsze dzieło. Za brak oryginalności muszę uciąć swoją ocenę, ale nie tylko za to. Bardziej mogłem się wczuć w Irrlicht niż w Cyborga, chociaż i on angażuje. Jeżeli ktoś zacznie przygodę z Klausem od Cyborga, to pewnie będzie go stawiał wyżej niż debiut. Bez wątpienia jednak obie płyty niosą niespotykane wcześniej doznania. Samotność i bezradność na nowo zdefiniowane. Kosmiczna podróż do odbycia w domu. Po co widzieć oczami, róbmy to uszami.
P.S. Istnieje wersja z 50 minutowym utworem bonusowym. Nie dane mi było go posłuchać, ale oczekiwać można jeszcze większej dawki schulzowego grania po prostu.

Moja ocena 4/5
Gatunek Electronic (progressive electronic, berlin school)
Długość 1:37:24 (bez bonusu)

1 Synphära (22:48)
2 Conphära (25:51)
3 Chromengel (23:49)
4 Neuronengesang (24:43)
Bonus:
5 But Beautiful (50:55)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz