Łączna liczba wyświetleń

środa, 20 czerwca 2012

Don Cherry - Brown Rice (1975)


Don Cherry zaczynał od free jazzu, nagrał kilka rewelacyjnych albumów z kultowym Symphony for Improvisers i Eternal Rhythms na czele. Im starszy był tym bardziej wędrował w swoich muzycznych poszukiwaniach w stronę muzyki orientalnej, tradycyjnej - world music w ogólności. Upust swoim fascynacją daje w albumie bez nazwy, ale nazywanym Brown Rice za I utworem. Nie jest to już free jazz, ale nadal jazz łamiący bariery i wychodzący poza utarte ścieżki. Poza bogatym instrumentarium zwyczajowym dla jazzu jest też śpiew, stylizowany na rytualne zaklinanie rzeczywistości. Płyta jest bardzo soczysta, wyrazista i genialna po prostu. Genialna, bo wspaniale się jej słucha, ale i dlatego, że bardzo oryginalna. Pełna świetnych pomysłów i porywająca swoją świeżością. Jest to jedno z moich największych odkryć ostatnich tygodni i wracam do niej nieustannie. W twórczości Dona Cherrye'ego wyraźnie widać, że nie spoczął na laurach po kilku udanych albumach, ale ciągle szukał, ciągle próbował. Nie jest to wędrówka tak spektakularna jak Johna Coltrane'a - od hard bopu do Olatunji Concert (najekstremalniejszy free jazz lat 60), ale równie interesująca. Brown Rice to taki A Love Supreme Dona Cherry'ego. Kumulacja jego idei to, jaka muzyka powinna być. Album Dona jest wspaniały, porywający i pozostający na długo w głowie. Zdaję sobie jednak sprawę, że nie każdy może podzielać tak optymistyczną opinię, jednak nie docenić tej płyty... trzeba być bez gustu.

Moja ocena 4.5/5
Gatunek Jazz (avant-garde jazz, world music)
Długość 39:14

1 "Brown Rice" - 5:15
2 "Malkauns" (Bengt Berger, Don Cherry) - 14:02
3 "Chenrezig" - 12:51
4 "Degi-Degi" - 7:06

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz