Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 10 czerwca 2012

Coil - The Ape of Naples (2005)


Coil w latach 80 mocno inspirował wiele industrialowych kapel. Sam zespół nie sprzedawał się jakoś wybitnie, ale skutecznie zdobywał przychylną opinię krytyki i coraz większe rzesze fanów. Na szczególną uwagę wg mnie zasługuje nie sam debiut, który jest co prawda albumem ciekawym, ale nie tak porywającym jak Horse Rotorvator, o którym teraz myślę. Trudny w odbiorze i brutalny hałas rzadko kiedy daje tyle satysfakcji. Zimne dźwięki przyciągają i zostają w głowie na długo. Coil jednak ciągle ewoluował i płyty z początku XXI wieku są zupełnie inne niż te z lat 90 i 80. The Ape of Naples wraca w pewnym sensie do tradycji. Ostatni album nagrany za życia Johna Balance'a (wydany już po jego śmierci) nie do końca jest zwyczajnym studyjnym krążkiem. Poza materiałem nagranym w studiu jest nieco dźwięków z koncertów, no i sam materiał studyjny nie pochodzi z jednej sesji. Nie sprawia to jednak, że jest niespójny. Wręcz przeciwnie! Jest dosyć powolny, bardzo mroczny i początkowo męczący. Szybko jednak bogactwo dźwięków i ciężki klimat sprawiają, że zapomina się o bożym świecie i płynie się razem z ostatnim wielkim dziełem Coil. Dla samotnych dusz w samotną noc, aby jeszcze bardziej dobić się świadomością swojej samotności. Aby jeszcze bardziej poczuć się źle i smutno.

Moja ocena 4.5/5
Gatunek Electronic (dark ambient? industrial?)
Długość 65:32

1 Fire of the Mind
2 The Last Amethyst Deceiver
3 Tattooed Man
4 Triple Sun
5 It's in My Blood
6 I Don't Get It
7 Heaven's Blade
8 Cold Cel
9 Teenage Lightning 2005
10 Amber Rain
11 Going Up

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz