Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Bohren & der Club of Gore - Black Earth (2004)


Bohren und der Club of Gore (czasem pisane and, najczęściej z &) i ich Black Earth to już chyba legenda. Gatunkowo różni ludzie określają to jako dark ambient, funeral jazz czy doom jazz. To powinno wystarczyć za charakterystykę tej genialnej płyty. Powolne tempo i mroczny klimat. Nie jest to album straszny, ale ma coś w sobie takiego, że człowiek robi się od razu bardziej melancholijny. Perkusja uderza rzadko, saksofon powolutku sobie błądzi, nikt nigdzie się nie śpieszy, a w tle ciągnący się pomruk niczym wiejący wiatr w ciemną noc. Opuszczone miasto późną nocą, samotny mężczyzna w kapeluszu idący małą uliczką, wyjący pies. Ogarnia go smutek, bo coś strasznego mu się przydarzyło. Dajmy na to zmarła mu żona, a on trzymając ręce w kieszeni wędruje w tę ciemną noc. Piękna płyta, zarówno dla fanów ambientu jak i jazzu. Trzeba mieć tylko odpowiedni nastrój, chociaż Black Earth włączony w ciszy sam stwarza stosowny klimat. Wpływa na człowieka i nastawia go pesymistycznie. Jednak w tym dołującym nastroju jest pewien cień nadziei.

Moja ocena 4.5/5
Gatunek Jazz (dark jazz, dark ambient)
Długość 1:10:55

1 "Midnight Black Earth" – 8:45
2 "Crimson Ways" – 6:39
3 "Maximum Black" – 7:38
4 "Vigilante Crusade" – 7:30
5 "Destroying Angels" – 7:10
6 "Grave Wisdom" – 6:32
7 "Constant Fear" – 6:27
8 "Skeletal Remains" – 7:58
9 "The Art of Coffins" – 12:04

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz