Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 13 września 2012

The Monks - Black Monk Time (1966)

Energetyczny, krzykliwy, emocjonalny i prymitywny. Tak określić można by krążek zespołu The Monks o nazwie Black Monk Time. Kompozycje są szybkie i naładowane energią, a teksty proste i dosadne. I choć muzycznie wydać się może zanadto prymitywnym, to trudno odmówić temu albumowi swoistego piękna. Pełni energii weterani z Wietnamu dają upust swoim emocjom w 12 błyskawicznych kompozycjach pewnego typu garage rocka. Choć zdawać mogłoby się, że są one wesołe, to kryje się za nimi wielkie rozgoryczenie. bunt i złość. Od strony jakości nagrania nie brzmi wspaniale, teksty są banalne, ale riffy chwytliwe i to nieociosane brzmienie porywa. Dla mnie to jedno z ciekawszych odkryć ostatnich tygodni. Warto poznać, bo gdyby się zastanowić to na albumie czuć elementy punkowe, jest to pewnego rodzajo protopunk, nawet bardziej dziki niż The Sonics. Naprawde udany album wyróżniający się na tle baroque popowych kapel bardzo popularnych w latach 60. 

Moja ocena 4/5
Gatunek Rock (garage rock,)
Długość 30:21

1."Monk Time" 2:42
2."Shut Up" 3:11
3."Boys Are Boys and Girls Are Choice" 1:23
4."Higgle-Dy-Piggle-Dy" 2:28
5."I Hate You" 3:32
6."Oh, How to Do Now" 3:14
7."Complication" 2:21
8."We Do Wie Du" 2:09
9."Drunken Maria" 1:44
10."Love Came Tumblin' Down" 2:28
11."Blast Off!" 2:12
12."That's My Girl" 2:24

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz