Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 26 sierpnia 2012

Nirvana - The Story of Simon Simopath (1967)

Nirvana z Kurtem Cobainem z opisywaną tutaj nie ma nic wspólnego - zbieżność nazw przypadkowa. Podczas gdy ta nowsza kapela grała grunge, ta starsza prezentuje pop/rock w stylu The Beatles - oczywiście z Wielkiej Brytanii. Rok 1967, więc mogłoby się zdawać, że zespół z taką nazwą będzie grał psychodeliczny rock i tak jest w istocie. To znaczy jest to raczej psychodeliczny pop, a nie rock. Okładka płyty jest mocno nasycona boskim objawieniem. Sam album to bardzo lekkie i przyjemne granie z delikatnym wokalem. Im dłużej się tego słucha, tym bardziej się wkręca, a te marne 25 minut zdaje się trwać minut 5. Na początku byłem rozczarowany, zdziwiony jakim cudem ten album znalazł się na liście Mojo Collection (wielka lista najważniejszych albumów wszech czasów - po stokroć lepsza niż lista Rolling Stones Magazine), ale z czasem zrozumiałem. Gdy The Beatles już wam wyjdą bokiem, to bierzcie Nirvanę!

Moja ocena 3.5/5
Gatunek Pop, Rock (baroque pop, psychedelic rock) 
Długość 25:28

 1 "Wings of Love" – 3:20
2 "Lonely Boy" – 2:31
3 "We Can Help You" – 1:57
4 "Satellite Jockey" – 2:35
5 "In the Courtyard of the Stars" – 2:36
6 "You Are Just the One" – 2:07
7 "Pentecost Hotel" – 3:06
8 "I Never Found a Love Like This" – 2:50
9 "Take This Hand" – 2:17
10 "1999" – 2:09

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz